San Francisco to dla mnie Golden Gate. To miało być przypieczętowanie naszego zachodniego tripu. Ikona San Francisco stała za moimi plecami! Wow. Nie przeszkadzał mi nawet porywisty wiatr, który utrudniał czasami chodzenie i powodował spore wychodzenie. Widać doświadczonych amerykanów, którzy chodzą tutaj w kurtkach a co poniektórzy nawet w zimowych butach:)!
Most jest ogromny. Z daleka wygląda pięknie. Natomiast z bliska to piękno inżynierii ogromna metalowa konstrukcja. 4 pasy w każdym kierunku i szeroki chodnik dopełniają całości. Przejście jest darmowe i zajmuje wolnym krokiem 45 minut z fotkami i napawaniem się widokami:)
Oczywiście o San Francisco poczytane w netach więc wiemy, że China Town należy do miejskich atrakcji oprócz tramwajów wieżowca w kształcie szpilki i nabrzeża;) Miasto bardzo nowoczesne. Dzielnica biznesowa jak w każdym wielkim mieście. Ale China Towan to już inna bajka. I to prawie dosłownie.
No i czas na spacerek po ulicach San Francisco. Popołudnie. Ulice już nie takie zatłoczone. Spokój - jeśli można tak powiedzieć o amerykańskim mieście;) Ale nam klimat odpowiada. Chcemy zobaczyć dzielnice biznesową no i oczywiście tramwaje na stromych ulicach. Nabrzeże i parowca zostawiamy sobie na deser.