IGUAZU, oczywiście wodospady i Pustynia ATACAMA. Planujemy zwiedzanie-jakie mieliśmy plany i jak zaczeliśmy ich realizowanie...
Po zdobyciu Aconcaqua i maksymalnie szybkim zejściu /trzeba było powiadomić rodzine że wszystko ok a zasięgu brak/ do Puenta del Inca wróciliśmy cali i szczęśliwi do Mendozy.
A jest o czym rozmyślać.
Argentyna to nie jest mały kraj. Dużo parków narodowych i ciekawe atrakcje. Od gór po dżunglę przez pustynie do oceanu. A to dopiero kawałek. I tu się zaczęły nasze rozterki - gdzie uderzyć. Wszystkiego nie ma szans nawet w jakimś obłońkańczym tempie /ale po co w dodatku/. A z drugiej strony będąc na drugim końcu świata nie zjeść przynajmniej kawalka tego tortu?! retorykę na ten temat przenieśliśmy do parku Indepencia i to do późnych godzin nocnych. Nic to. O godz. 23 dalej jest koło 30 stopni więc nie ma sensu opuszczać tak zacnego miejsca....chociaż w naszym miniaturowym hosteliku mamy klimke!
Już wcześniej mieliśm rozpoznany transport autobusowy. I tutaj trzeba słówko o tym napisać.
Garść informacji o autobusach w Argentynie i podróżowaniu.
- najtańszy środek transportu,
- bardzo dobrze rozwinięta sieć połączeń po kraju,
- kilka a nie przesadzę chyba czy nie kilkanaście agencji, korporacji czy po prostu przewoźników oferujących przejazd,
- ogólny podział autobusów: semi cama i full cama. Różnią się standardami w zależności od tras i oczywiście firm świadczących usługi. Na długich trasach jest zawsze jakiś poczęstunek a już napewno kawa i herbata no i oczywiście ciastka. Nam zdarzyły się również i mega wypaśne "kilkudaniowe" kolacje!
- WARTO rozpytać się przewoźników o tą samą trasę. Ze względu na cenę czy serwis no i oczywiście czas przejazdu.
- kocyk, poduszka nie zawsze są w cenie biletu i na wyposażeniu autobusu WARTO mieć swój "zestaw podróżny". My mieliśmy nasze ulubione wkładki do śpiworów a ja dodatkowo bananka na szyje;)
- na górnym poziomie jest więcej miejsc /semi cama/ i przez to fotele są bardziej wąskie, na dole fotele naprawdę mega wygodne - szeroko jak w biznes klasie. I oczywiste że wszystki fotele się rozkładają do spania ale nie licz na pelne 180 stopni:). W porównaniu z naszymi busami ...ech nie ma co porównywać!!!
- na trasie, szczegolnie na większych terminalach są dłuższe postoje. Warto spytać na ile się zatrzymujemy i rozprostować kości czy po prostu normalnie skorzystać z dworcowych wc. Każde urozmaicenie przy taaaakich długich podróżach pomaga je lepiej znieść.
- I WAŻNA RZECZ - NAPIWEK dla "bagażowego, wkładaczy, czy wyciągacza". Nadajemy bagaż do luku autobusu i tutaj już wyciąga się łapka "daj". Kilka peso trzeba dać bo się strasznie rzucają. Ale jak nie masz to trudno o bagaż trzeba będzie powalczyć, słownie oczywiście:)
- jak mi sie coś przypomni to dopiszę lub po prostu napisz co chciałbyś wiedzieć konkretnie a jak będę wiedział napisze:)
I tak na szczęście nie nerwowe przemyślenia przy argentyńskim winku ... się przeciągały. Rozpatrywaliwaliśmy pieniądze, stan, miejsce i czas w jakim się znaleźliśmy:
- jedyny termin wiążący nas na 100 to wylot z Santiago de Chile 27 lutego do Madrytu /do domciu.../
- spokojne 10 dni na zrobienie czegokolwiek,
- zwiedzanie czy leżakowanie?
- transport po kraju: autobus czy samolot?
- zwiedzamy ale co? - wszędzie jest mega daleko!!
Po tych rozterkach i "ciężkich" rozważaniach co gdzie za ile i jak? racjonalny wybór padł na: WODOSPADY IGUAZU i PUSTYNIE ATACAMA. O ile Iguazu to pogranicze Argentyny i Brazylii to Pustynia Atacama to już niezły przeskok z dżungli przez Andy na pustynie. Ale może być fajnie więc damy radę.
W pieknych planach były WYSPY WIELKANOCNE ale po rozeznaniu:
- tylko samolot i dla extranjeros drogo -około 500 dolarów
- mogliśmy się nie zmieścić w czasie i nie zdążyć na samolot do domu
- ..... a poza tym wszystko przed nami - w przyszłości trzeba mieć jakiś cel. Moai poczekają;(
Ale po kolei.... czyli jak się wybraliśmy do Puerto Iguazu i dalej:)