Lanzarotte w lutym - z okazji urodzin urodził się plan wypadu na Wyspy Kanaryjskie. Ceny lotów nie były szczególnie niskie ale termin "wymusza" wyjazd więc nie było za bardzo wyjścia. Nowa świecka tradycja: urodziny w ciepłych klimatach:) zobowiązuje.
Tak kiedyś niedostępny kierunek dla nas staję się teraz kierunkiem bardzo łatwym. Chociaż w mojej kombinacji europejskiej wydaje się być skomplikowany przebiegł, bardziej przeleciał prawie bez problemów /dobrze, że Radka beema ma trochę koników i zdążyliśmy na lot;)/.
Lista atrakcji Lanzy zaprezentowana obok. Przy wypożyczonym aucie tydzień w zupełności wystarczy. Jest sporo atrakcji dla ceniących sobie raczej walory naturalne niż zbiory mini muzeum:)
Piękne widoki i wulkaniczne pozostałości tworzą klimat tej wyspy.
Lanzarotte w lutym to przedsezonowa Lanza to spokojna wysepka. Mało turystów. Chociaż i tak się spotkasz z towarzyszami lotu ...bo tych kilka miejsc trzeba zobaczyż i WARTO! a wyspa nie jest za duża. Wielkość atrakcji też nie "przytłacza".
I NIE PRÓBUJCIE NICZEGO "ZNALEZIONEGO" WYWOZIĆ Z WYSPY
- nie wolno i kontrola jest konkretna. Nawet po przylocie na lotnisku w Barcelonie staliśmy w osobnej kolejce do kontroli bagażów!
Nad lotniskie Frankfurt-Hahn nie ma co się rozwodzić. Metropolia znana z przednazwy to to nie jest:) Do tego wlaściwego FRA jest troszeczkę dalej niż u nas z Katowic do KTW;) bo raptem 100km. Transport z przed samego terminala.
Dużo taxi i różnych busów. Wybraliśmy "publiczny" i za 14 euro za sztukę dojechaliśmy do cywilizacji. Bilety trzeba kupić w kiosku koło przystanku autobusu.
Ale po koleji. Plan uknuł się następująco:
- KTW - HHN-Wizz
- HHN - ACE-Ryanair
Na szczęście bez "nocnego lotniska". Szybka przesiadka i praawie w domu. 3 dni w Barcelonie - fajnie i przyjemnie spędzony czas. Warto było zatrzymać się na dłużej. Nie pamiętam, który to już raz w Barcy.... ale zawsze przyjemny. Luz spokój jest gdzie pochodzić posiedzieć i poleniuchować. Nie ma napietego programu krajoznawczego.... Piwko. Uliczne występy. Plaża. Winko. I tak miło dzień za dniem....
Tak się wyginalismy nad Europą:) do-
powrót wypadł przez Barcelonę... już troszeczkę bardziej skomplikowane wylatanie. Ale plusem było miło spędzone 3 dni w Barcelonie. Spokojnej bez turystów i bez pośpiechu. Nocleg zarezerwowany pierwszy raz na Wimdu sprawdził się rewelacyjnie. Pokój 15 min od sagrady specerkiem...
- ACE - BCN-Ryanair
- BCN - BVA-Ryanair
- BVA - KRK-Ryanair
Ale po kolei... AUTO - HOTEL - ZWIEDZANIE - BARCELONA - TRANSPORT - SPANIE - WAŁĘSANIE SIĘ MIASTOWE...:)
Tym sposobem spędziliśmy wspaniałe popołudnie i znaczną część nocy w Darmstadt u miłościwie nam panującego tam RADOSŁAWA. Dzięki wielkie za gościnę;)
Dzięki wielkie za gościnę;) Jeszcze raz!
Terminal w Arrecife . Szybko do wypożyczalni bo samoloty lądują jeden za drugim i robi się duży ruch.... od WC po wypożyczalnie. Lanzarotte w lutym wita nas wyczekiwanym ciepłem.
Polecam co ja mówię POLECAM, wypożyczalnię CABRERA MEDINA.
Szybko i bez żadnych zbędnych formalności. Karta pin mijesce postojowe-jazda. Zwrot możliwy w każdym punkcie firmy. Paliwo na takim poziomie jak braliśmy.
Za 6 dni OPEL CORSA 92 euro.
Arrecife - plaża "przyhotelowa" 10m od wyjścia. Hotel. Że miałem problemy z potwierdzeniem rezerwacji /płatność wirualną kartą z ING Visa/ na www.hotels.com nota bene polecam.
Noclegi trochę tańsze niż na www.booking.com/ ta sama rezerwacja na booking nie miała sniadania;(/ byłem zmuszony na szybką rezerwację hotelu godzinę przed odlotem. Już na terminalu.
Wolę mieć wszystko zaklepane przed...wylotem;). Udało się. Niestety nie w tym samym miejscu tzn. miały być apartamenty w Tias został się w tej cenie Hotel 3* w Arrecife. Przy plaży za to też ze śniadaniem. I to jakim!!! Nadrobiło wszystkie niedogodności stolicy.
Problem, na poczatku stanowiło parkowanie wypożyczonego samochodu. Problem został rozwiązany po penetracji okolicy i obserwacji sposobów wykorzystania przestrzeni umożliwiających pozostawienie samochodu:) Dojazdy, pobocza, zaułki... co z tego że zakaz.... wszyscy stoją i tak.
Wiadomo, do mistrzów naszego parkowania w kraju jeszcze hiszpanom brakuje, oj brakuje!!!
ARRECIFE jakby nie spojrzeć stolica wyspy.
Lotnisko w niewielkiej odległości od centrum. Ruch znaczny więc nie ma co się ociągać. Załatwić co trzeba= WC samochód i w drogę. W wielu miejscach wystawione mapki głównych miast oraz mapa całej wyspy z atrakcjami. Przyda się. Jest tez informacja turystyczna w hali więc można sie doinformować.
Miasto z długą fajną promenadą. Można pobiegac i potrenować. Co kilka kilomentrów plenerowe siłownie więc moża aktywnie uzupełnić spacer. Cypel na początku miasta /od strony lotniska/ - mnóstwo ławek w różnych konfiguracjach no i ciekawa roślinność. Wiadomo więcej kaktusów niż u nas w ogrodzie botanicznym...bo raczej nic innego tu naturalnie nie rośnie;) Taki kawałek egzotyki. A i ptaka ciekaweg można zauważyć. Mi się udało.
Jedna droga - autostrada pn-pd. Łatwa komunikacja nie jest potzrebna nawigacja. Dobre oznaowanie. Wszędzie łatwo trafić.
Na liście atrakcji Lanzarote Klify Los Hervidaros mają zasłużone miejsce. Uplasował bym je wyżej gdyby połączyć EL GOLFO czyli Los Hervideros i Lago Verde. To takie moje wyobrażenie o Lanzarotte w lutym. Wulkaniczna plaża, klify i pocztówkowe jeziorko. Nie wspominając szmaragdów...
Do miejsca 1 pretendent jak najbardziej. Zachodnie wybrzeże wyspy. Dojazd bardzo łatwy. Parkingów po drodze do zatrzymania się na kilka fotek sporo. Bardzo przyjemna wycieczka z ciekawymi widokami. Miejsca do odpoczynku - czarne, przyjemne i cieplutkie nawet przy minimalnym słońcu. Można sie położyć we wszystkim co masz na sobie.... potem sie otrzepać jednym ruchem i dalej w drogę.
Ale po kolei:
-
w drodze można się zatrzymać w poblizu Las Salinas - miejsca gdzie uzuskuje sie sól w procesie odparowania. Można w pobliskim sklepie nawet takie cudo sobie zakupić. Nie wiem czy warto jakoś szczególnie rozpaczać jeśli to przegapicie;)
-
warto przed Herviderosami zjechać na plaże zjazd za solankami - duży parking. Fajny punkt widokowy na jedną stronę plaża po horyzont po drugiej klify. W całości potęga oceanu i wielkie fale. Polecam plaże albo przed albo po zwiedzaniu całości.
-
Los Hervideros - warte zobaczenia. Ja niestety nastawiłem sie na zwieeedzanie i zwieeedzanie. Szkoda to praktycznie kilkaset metrów ścieżkami gdzie nagle asfalt kończy się i dalej iść nie można. Klify i eksplozje fal robią wrażenie. Warto posiedzieć i popodziwiać. Za każdym - z każdą falą - coś ciekawego się dzieje. Ciekawy spektakl natury.
-
Lago Verde - dobry i oznakowany dojazd. Obejdzie się bez navi;) Miejsce warte zobaczenia. Polecam. Gra kolorów - szczególnie kontrasty poimędzy: czarną plażą, czerwonymi klifami i zieloną wodą robią wrażenie nierealności....WARTO. No i polecam pobliską miejscowośc El Golfo w sąsiedztwie. Mozna fajnie zjeść praktycznie na samej plaży:) czytaj kamieniach
Guatiza i Mala...Jardin de Catcus - miasteczka porozrzucane po wyspie nie należą do wielkich aglomeracji. Jednak żeby poczuć klimat wyspy trzeba poprzesmradzać się uliczkami bez pośpiechu. Popijając kawę w kafejkach...
Czy to będzie południe, pn czy środek białe domki są wszędzie. Klimat podtrzymują wszędzie rosnące palmy - chyba jedyne drzwo o znacznych rozmiarch na wyspie. Reszta to oczywiście kaktusy, opuncje i piach...:)
Zapisałem sobie w planach, że jedną z atrakcji jest kaktusowy ogód. No szkoda, że faktycznie okazał się niecką z tarasami a na nich rozmieszczonymi kaktusami. Więc ze znanymi mi wczesniej ogrodami botanicznymi nie miał dużo wspólnego.
- Dolina Tysiąca Palm - warto objechąć sepentynami przez Miradory i zatrzymać się na kawce w "centrum",
- punkty widokowe - jak najbardziej warte zachodu
- dom ikony Lanzarote-César Manrique- jak ktoś lubi takie klimaty, mam wrażenie że część "atrakcji" na wyspie tworzonych jest na siłe-coś trzeba pokazać....
- Jardin Cactus - my pospacerowaliśmy po polach opuncji /nikogusieńko;)/ i napawaliśmy siś ciszą i spokojem...
Lanzarotte w lutym to na pewno objazd po punktach widokowych. Punkt widokowy MIRADOR DEL RIO to raczej miejsce gdzie można sobie usiąść i podumać nad światem i życiem. Widok zapiera dech w piersiach. Pobliską wysepka pod stopami i "prawie" całe zachodnie wybrzeże...pięknie! MIRADOR DEL RIO - to też restauracja z tarasem gdzie można sobie wypić dobrą kawę z bezkresem oceanu przed oczami.
Widok na sąsiednią La Graciosa i inne majaczące w dali wyspy robi wrażenie. Poszedłem za radą internautów /i świetnie się sprawdziła/ i opuściłem parking przy samym wejściu i wzdłuż klifu drogą zjechaliśmy na parking. Drogi bardzo wąskie z mijankami więc trzeba uważać. Warto. Tutaj zjeżdżają tylko indywidualiści i taksówkarze z klientami. Nie ma tłoku i jest za free. Można napawać się widokami na wyspy, la famare i timanfaya. WARTO I POLECAM!
La FAMARA plaża jak z amerykańskich filmów.
Wieeeje jeszcze bardziej.... i pełno serferów. Warunków do opalania nie było i nie wspomne o przesiadywaniu bez osłony! Wiejący wiaterek niesie ze sobą kilogramy piasku. Resztę można się domyślić.
W pogodne dni spacerek kilkukilometrowy jak najbardziej wskazany....
Playa PAPAGAYO- chyba jednak największe rozczarowanie.
Dojazd to jakieś nieporozumienie. Droga szutrowa z wielkimi dziurami aż szkoda nawet wypożyczonego samochodu na taką trasę! Fakt że w tym miejscu jest mnóstwo plaż gdzie można dojechać i się cieszyć piaskiem nie oznacza że trzeba to koniecznie zobaczyć.
Na uwagę zasługuje widok na pobliskie wyspy, szczególnie o zachodzie słońca. Ale żeby to był żelazny punkt Lanzy ro się jednak będę spierał:)
Fotki z rejony plaży - otoczenie zdecydowanie ciekawsze niż sama plaża
Costa Tequise - super miejsce. Super deptak. Fajna leniwa atmosfera.
Może to jako jakaś atrakcje nie wchodzi w grę... ale to jest kwintesencja wypoczynku. Luz spokój, spacerek wzdłuż oceanu. Wygodny deptak z licznymi miejscami do odpoczynku czy do aktywnego spędzania czasu. Od czasu do czasu knajpki, knajpeczki i restauracje. Oczywiście nie brakuje też sklepów z...wszystkim.
Fajnie jest usiąść wypić kawkę. Iść dalej posiedzieć, pofocić, poleżeć na plaży. Usiąść w jakiejś tematycznej knajpce /pełno tego/ wypić piwko np.guinessaaaa. Napawać się otaczającym pięknem....