Zimowo urodzinowa Teneryfa. Nie sposób bylo nie wykorzystać informacji i przy nadarzającej się okazji z TUI nie polecieć na Teneryfę. Oferta i realizacja była natychmiastowa i zbieranie potrzebnych rezerwacji trwało tylko 24 godziny....niestety odbiło się to na cenach....
Ale nie wszystko na raz...po kolei:) Zimowo urodzinowa Teneryfa urodziła się przypadkiem. Nie powiem,że od dluższego czasu szukałem jakiś przyzwoitych cen za bilety na Canary Island... tym bardziej, że po informacjach udzielonych przez "tanie linie" pod koniec zeszlego roku obiecywałem sobie wiele. Bo i ma być Gran Canaria i Teneryfa i nie wiadomo co jeszcze ciekawego w tamty kierunku.
A trzeba przyznać, że cieplych kierunków nigdy nie za wiele! Więc tak sobie czekałem. Była kiedyś Lanzarotte to może teraz Fuerteventura na przykład!? Traf padł na Teneryfę!
A więc załatwiam wszystkie rezerwacje w ekspresowym tempie - co w podsumowaniu odbija się oczywiście na cenach:( - alllleee .... lecimy! Lot bezpośredni KATOWICE-TENERYFA /TFS/ - EnterAIR - czarter dla niektórych z Rainbowa a dla nas z Tui;)
Kilka statystycznych informacji dotyczących wyjazdu:
- przelot czarterowy ENTER Air - KTW-FTS - bilet 470zł. - lot 5,5h!
- parking w KTW jak się okazało najtaniej /dzięki jakiejś promocji/ na lotnisku strefa P2 - no niestety trzeba te 300m przejść;) - 39zł.
- domek znaleziony na booking.com /jak się okazuje dalej najtańszy portal w moich wyjazdowych rankingach/ - ICOD de los Vinos - 1050zł /na miejscu 240euro/ - o lokalizacji i moich przemyśleniach napiszę później;),
- samochód - 2 wypożyczalnie:brak w tym terminie, reszta drożyzna....nowa /dla mnie/ wyszukiwarka: carhireextra. No myślę sobie angielska to będzie ok. Ale teraz krótko. Wybór jak w innych szukaczach ok. Raz raz. Polityka tankowania F-F mi pasuje, klepie wóz...i jest. Oj jak się ucieszyłęm przez moment. A tutaj przychodzi potwierdzenie..że jest że maja proszę bardzo i gdzie w GOLDCARze!!!! 99% negatywów!!! i już się nie cieszyłem....pozostało nasze hasło: TRUDNO czasmi frycowe trzeba zapłacić....I K...E NIESTETY ZAPŁACIŁEM!!!! napisze na spokojnie jak się nie dać zarąbać na COBERTURA SUPER.
Zimowo urodzinowa Teneryfa zatrzymujemy się w ICOD de Los Vinos - miejscowość jak się nam wydawała jakich wiele na wyspie...Ale szybko zweryfikowaliśmy nasze oceny. Teneryfa to górzysty żeby nie pisać wulkaniczny kawałek lądu. Więc można go spokojnie objechać dookoła. A że lądowaliśmy na TFS-ie mieliśmy 2 możliwości dotarcia do Icod.
Pod góre i przez góry z trasą 70km i wygodną autostradą dookoła wyspy i trasą 110km! Muszę dodać że czas przyjazdu różnił się klikoma minutami na korzyść autostrady!
Wiadomo, którą drogę wybrałem:)
I to był bardzo trafny wybór. Z trasy w jednym z miejsc widokowych mieliśmy najlepszą /jak się potem okazało/ miejscówkę i pogodę na fotę z TEIDE!
O problemach ze znalezieniem lokalizacji naszego lokum nie ma co pisać. Wystarczył telefon do booking.com i sprawa była załatwiona w pół godziny. Nawet wałaściciel po nas przyjechał i razem dojechaliśmy do "naszego" domku:) Pierwsze wrażenie jak najbardziej pozytywne. Dużo miejsca, dostęp do ogrodu z ogromnym pusznym naśplikiem przy wejściu, 2 tarasami /drugi na dachu z widokiem na Teide i całe Icod/, krzesła leżaki podumowaując wszystko!
Niestety jak się okazało jednej rzeczy zabrakło.OGRZEWANIA! Noce niestety do ciepłych nie należały tym bardziej że Amparo a dokładnie Icod de Amparo bo to dzielnica lezy mniej więcej na wyskości około 600-800 m nmp.! I dało się to odczuć! Ale precz niedogodności /zwróćcie na to uwagę przy wynajmie w tym terminie i na takich wysokościach;)/.
Icod de Los Vinios - z symbolem Teneryfy Drago Milenario i innymi ciekawymi miejscami dla lubiących odkrywać miejsca trochę inne niż "polecenia przewodnikwe" - must see. To "naturalne" dziedzictwo zimowo urodzinowej Teneryfy.
Ciekawa zabudowa i lokalizacja miasta na zboczach wulkanu nadaje mu swoistej specyfiki. Po zobaczeniu kawałka Teneryfy mogę powiedzieć, że to chyba taka cecha kanaryjsko-teneryfska;) Wąskie...nie bardzo wąskie uliczki. Kręte i strome tak jak to możliwe. Jest to niezła szkoła dla każdego kierowcy.
Na szczęcie nawierzchnia jest w świetnej formie a widać ciągle rozbudowująca się autostrada świtnie komunikuje całą wyspę. Pewnie w przyszłości stworzy ring wokół całej Teneryfy ku uciesze wszędobylskich turystów!
Ale teraz o Icod.
Kanaryjska zabudowa /uliczki, białe małe domki i wielkie rezydencje, wypielęgnowane trawniczki i rozwalające się dachy/ wszędobylska roślinność tworzy fajny klimat. Niestety trzeba wziąć pod uwagę stromizny i różnicę wysokości w trakcie spaceru:)) Przekonaliśmy się o tym na własnej skórze spacerując od Amparo aż do plaży na własnych nogach. Tam i z powrotem! Fakt że z dłuższym posiedzeniem na plaży przy winku....podziwiając zachód i wielkie fale powrót wydawał się być luźniejszy. Błachchchchaaa NIE!
Ale teraz o tych już wcześniej wspomnianych atrakcjach lokalnych. A mianowicie:
- Drago Milenario - Dracena Smocza (tysiącletnia dracena) ma 17 m wysokości, a średnica pnia w jego najszerszym miejscu to 6 m. Jej korona przypominająca parasol składa się z ponad 300 gałęzi. Aby zobaczyć drzewo z bliska trzeba zapłacić za wstęp do tzw. Parque del Drago - 4€ - dorośli. Drago Millenario można także zobaczyć z niedalekiego punktu widokowego przy placu Plaza de Andrés de Lorenzo Cáceres- za free
- kanaryjską zabudowa -przy Plaza de Andrés de Lorenzo Cáceres znajduje się kościół Iglesia de San Marcos, wzniesiony w XVI wieku lecz wielokrotnie przebudowywany. Wartą uwagi jest położona tuż przy ratuszu świątynia, Iglesia de San Agustín (II poł. XVI w.). Wokół placu Plaza de La Pila znajdują się rezydencje należące niegdyś do lokalnej arystokracji, w tym pałac Casa de Los Cáceres z neoklasycystyczną, trzykondygnacyjną fasadą.
- motylarnia - Mariposario del Drago -wejście płatne,
- Jaskinia Wiatru - Cueva del Viento - jaskinia powulkaniczna o długości 18 km . Powstała w wyniku przemieszczania się jęzorów lawy po wybuchu wulkanu Pico Viejo sąsiadującego z wulkanem El Teide. Jest to najdłuższa jaskinia powulkaniczna e Europie i piąta pod tym względem na świecie,
- La Casa del Drago - sklep z rzemiosłem kanaryjskim, biżuterią, pamiątkami ale też z lokalnymi serami i alkoholami. Warto zajrzeć i podegustować. zanjduje się przy placu Andreasa.
Zimowo urodzinowa Teneryfa nie mogłaby się obejść bez największego miasta na wyspie. W drodze do stolicy Santa Cruz de Tenerife musieliśmy pojechać na najbardziej dla nas piaszczystą "normalną" plażę /koloru normalnego żółtawo-białego;)/ na Teneryfie czyli całkowicie sztuczną Playa de Las Teresitas.
Piasek na plaży został zaimportowany z Sachary a plaża został asztucznie utworzona w miejscowości San Andres na północ od stolicy. Główna droga i jasne oznakowanie doprowadzi Cię bez problemu do celu. Dookoła duży parking. Teraz prawie pusty i całkowicie free.
Warto wjechać na punkt widokowy położony na cyplu nad plażą - 5 minut w górę drogą TF-121. Widać całą plażę a w perspektywie Santa Cruz i pięknie wkomponowane domki San Andres. Taka część lukrowana. W drugą stronę dalej na północ piękne poszarpane wybrzeże. Klify i małe zatoczki z czarnym piaskiem...
No ładne takie i różnorodne. No i oczywiście wszędzie zielone tropikalne roślinki.
Zimowo urodzinowa Teneryfa to oczywiście Santa Cruz de Tenerife - to pełna nazwa stolicy Teneryfy. Nie zawsze, jak się dowiedziałem, tak było. Ale podążając za pogodą... jesteśmy w stolicy. Słoneczko przyświeca przyjemna bryza można zerknąć na miasto.
Ale tak jak to często podkreślam - INFORMACJA ma kluczowe znaczenie! Znaczy się dokładnie jej posiadanie;) Tym razem chodzi o to co gdzie i jak w Santa Cruz.
Miasto rozległe więc trzeba wiedzieć co się chce zobaczyć. Nam na szczęście ciśnienie nie rosło i mogliśmy praktycznie powałęsać się po ścisłym centrum wokół nabrzeża i portu posługując się fonowym gepeesem;) Bateria pełna więc nie ma co się martwić. Porzucamy auto na publicznym darmowym parkingu zaraz przy porcie i głównym placu żeby wszędzie mieć blisko;)
W planach zupełny standard:
- wałęsanie się uliczkami,
- szukanie czegoś ciekawego dla oka i obiektywu,
- kawa piwo i co ino w jakiejś kafejce....
- odpoczynek w ciekawej scenerii;)
Sztuczna sadzawka na focie to świetny początek jak i przerwa czy koniec szwędania się po mieście. Każdy kto miał ochotę na słoneczko popołudniowe walił się jak stał na obrzeże i oddawał się drzemce... to jest życie bez pośpiechu!
My po krótkim odpoczynku idziemy gdzie nas oczy poniosą /no i moje pozyskane naprędce informacje/. Najładniejszy kościół niestety zamknięty;( szkoda bo taki troszeczkę inny architektonicznie z zewnątrz więc musiałby być ciekawy i w środku. Trudno. Spacerkiem bez pośpiechu przed siebie... A tutaj jakaś fajna kamieniczka a tutaj skwerek a tam park. Ładnie zielono kanaryjsko.
Playa el Bollullo - blisko od Puerto de La Cruz na północ znajduje sie położona bezpośrednio pod skałami duża naturalna czarna plaża Bollullo. Plaża ta jest w 100% naturalna, delikatny czarny piasek i olbrzymie fale to cechy charakterystyczne tej plaży.
Jedna z dróg na plażę prowadzi przez pobliską plantację bananów, przez którą spacer może stanowić dodatkową atrakcję.
Nie jest tak łatwo zjechać odpowiednim zjazdem i trafić za pierwszym razem na plaże /nam się nie udało;(/. Z TF1 trzeba się kierować na El Rincon najlepiej zjazdem nr 32. Potem drogą wśród plantacji bananowców. My zostawiliśmy auto na końcu głównej drogi i uskuteczniliśmy spacerek wśród bananów.
Trafiamy do miejscowości Alcala i wygrzewamy sie na plaży w spokojnej zatoczce. Popołudniowy spacerek w stronę Los Gigantes z widokiem na Gomere dopełnia widoki. Zimowo urodzinowa Teneryfa to dobry pomysł na odpoczynek.
Tutaj można sobie spokojnie pospacerować po promenadzie wzdłuż wybrzeża. Szkoda że nie wpadliśmy wczesniej na to żeby walnąć plackiem właśnie gdzieś w tym rejonie na jednej z czarnych zatoczek za to z jakim widokiem! ech;( informaja!
Trudno został na spacerek i podziwianie spokojnego zachodu słońca nad Gomerą oraz skąpanych w złotych kolorach klifów Los Gigantes. Spacer można rozpocząć w samej Alcali i iść w stronę Puerto de Santiago szczególnie popołudniu bo słońce robi odpowiednie kolory;) Dużo ławek, placów zabaw, usztucznionych zatoczek pełniących rolę basenów dopełnia reszty. Widać, że jest tutaj gospodarz i dba o odpowiedni wizerunek miejscowości!
La Orotava i Playa Jardin. Miasteczko do którego bardzo łatwo dojechać. Chociaż przewodniki rozpisują się jak nie wiem co.... wystarczy powałesać się wąskimi uliczkami i zobaczyć najważniejsze atrakcje Orotavy w jakieś max 2 - 3 goziny! Warta obejrzenia część miasta to kilka ulic.
Przy jednej z głównych ulic przed Plaza de la Constitucion jest informacj aturystyczna. Warto wydać 50 centów i dostać zestaw informacji o mieście z mapką, drogą i ważnymi miejscami;)
El Medano - mekka serferów, kaitów i innych wynalazków napędzanych wiatrem...ale przede wszystkim to królestwo WIATRU!
Powiedzieć że tutaj wieje to tak jakby w urwanie chmury powiedzieć że jest lekka mżawka:) Nie dziwię się, że głowę urywa a bryza plus wiatr plus piasek daje niezłą mieszankę wątpliwej przyjemnośći!
Nie dziwię się, że pomimo fajnego słońca mało kto się opala! Teraz już wiem! Bez bunkra nie ma szans....ale można zapewnić sobie darmowe piaskowanie;(
Najlepsze widoki na plaże są niewątpliwie z najwyższego w tej okolicy wzniesienia - Montana Roja. Wokół "góry" jest mnóstwo ścieżek, któymi można spacerować w ekstremalnych warunkach! Przy podmuchach wiatru trzeba się mocno trzymać na nogach żeby nie zostać przewróconym. Trzeba uważać skały są ostre i nawet najmniejsze porysowanie jest bolesne a często kończy się przecięciem skóry.
Mimo tego warto wdrapać się na szczyt - całe 117m i podziwiać okolice. Tide w całej okazałości, startujące samoloty czy bezkresny ocean - co to lubi:)