Ferrata OSKAR SCHUSTER na Sossolungo to moje drugie podejście do tej drogi. Za pierwszym razem pokonało nas podejście pod kolejką. No swoje trzy grosze dołożyła pogoda. Nie było śniegu jak teraz ale warunki termiczne były gorsze. Trzeba było odpuścić. Ale tym razem pogoda i czas działał na naszą korzyść. Kolejny dzień został wykorzystany na maxa.
Ferrata OSKAR SCHUSTER na Sossolungo to cel naszego całodziennego wyjścia. Przy okazji wejdziemy na 2 pod względem wysokości szczyt masywu Sossolungu Sasso Piatto albo jak wolą inni włosi Plattkofel o wysokości 2958m nmp. bo tam właśnie prowadzi ferrata. Ale najpierw z Canazei jedziemy na Passo Sella i na płatnym parkingu zostawiamy samochód. Samochodów jest bardzo dużo. Ale my już nie zwracamy uwago na ceny i wjeżdżamy na wolny parking zaraz za schroniskiem i stajemy przy drodze nota bene z przepięknym widokiem.
Pogoda jest stabilna i zamierzamy to wykorzystać. Po sprawdzeniu ceny za kolejkę miękną nam portfele i wzmacniają nogi. Nie przyjechaliśmy przecież jeździć kolejkami:) Wybieramy bardzo ładny i malowniczy szlak dookoła masywu i kierujemy się w stronę schroniska Vicenza Langkofel Hutte. Po drodze mijamy Rifugio Emilio Comici mając po prawej panoramiczne widoki na pobliskie Dolomity ciągnące się we wszystkie strony. Jest pięknie.
Nie ma na co czekać. Ferrata OSKAR SCHUSTER sama się nie zrobi. Szybkie kanapki i szlakiem ruszamy w kierunku ferraty. Niestety ciezko było znaleźć wejście bo nikt nie szedł przed nami a śnieg było sporo pod ścianą a szlaku widać nie było. Szukamy wg mapy i w końcu się udaje wypatrzeć początek. Ubieramy się, zakładamy sprzęt i w górę. Po pierwszych kilku metrach zaczyna być fajnie. Muszą być i ręce. No i oczywiście jest i ekspozycja.
Jest dobrze. Droga średniowymagająca ale sporo śniegu i lodu utrudnia przejście. Ale nie ma co wydziwiać jest pięknie. W wszystko idzie dobrze. Janusz radzi sobie wyśmienicie.
Po godzinie i 20 minutach wchodzimy na szczyt. Jest mocny wiatr i robi się bardzo zimno. Jesteśmy kompletnie sami. Nie było nikogo i nie ma żadnych śladó jest po prostu idealnie.
Nie pozostaje nam nic innego jak schodzić. Bo musimy po zejściu obejść jeszcze całe Sosoolungo. Po zejściu ze szczytu mamy już dużo łątwiej koniec śniegu i mokrych pokrytych śniegiem kamieni.
Na szczęście nogi całe teraz już tylko mozolny marsz do samochodu. Ale jest za pięknie żeby narzekać! Ech Dolomity! Ferrata OSKAR SCHUSTER na Sossolungo zaliczona.