DOLOMITY

Tutaj każdy dzień to wyzwanie a każda górka jest inna.

Piz Boe w słońcu i śniegu. Wykorzystujemy kolejną chwilę dobrej pogody. Każdy słoneczny dzień bez wyjścia w góry to stracony dzień.  Nie ma co się zastanawiać? Jedziemy na przełęcz i idziemy do góry.

Piz Boe w słońcu i śniegu.  Nie wiedzieliśmy, jak długo utrzyma się taka ładna pogoda. Po namyśle i 10 euro lżejsi kupujemy bilet na kolejkę i wyjeżdżamy na górę.  Po wyjeździe z tarasu widokowego mamy piękne panoramy. Na wczesniejszy masyw Sossolungu, Marmoladę no i oczywiście kopulastego Piz Boe. Jest pięknie. 

pano boe

pano boe1

Sprawdzam czas jaki mam na mapach i ruszamy na szczyt. Droga nie jest skomplikowana, praktycznie jedna trasa. Niestety trochę po śniegu trochę po wodzie. Widoki nagradzają niedogodności. Ostatni odcinek podejścia na szczyt to kilka odcinków dreptania w dosyć głębokim śniegu. W dniu, kiedy wchodzimy na szczyt, cały czas latają śmigłowce, nie wiemy, co się dzieje.

Po dotarciu na górę okazuje się, że trwa rozbudowa schroniska a helikopterami dowożą po prostu beton na budowę. Nasza dzisiejsza trasa kończy się na szczycie gdzie siedzimy kilkanaście minut kontenplując otaczające nas Dolomity. Nie mogło być lepiej. Nawet troche słoneczka wleciało na uśmiechającą się wciąż gębę.

Piz Boe w słońcu i śniegu.