Tatry bardzo zimowe i ambitne zdobywanie...Szpiglasowego Wierchu;) W domu śnieg widzieliśmy tylko w TV. My z bliska. Nawet z bardzo bliska;)
Nocne przejście z Palenicy do schroniska nie sprawilo żadnych problemów /no może oprócz przebierania się na parkingu -10 st. troszeczkę czuć :)/. Za to odszukanie i dopukanie się do schroniska na Morskim Oku stanowiło nie lada wyzwanie.. Nigdzie żywego ducha. Co było zrobić weszliśmy do starego, było otwarte choć jak sie dowiedzieliśmy było zamknięte. Na szczęście przebywający /ten który nas wpuścił/ zadał sakramentalne pytanie: GDZIE IDZIECIE? na co bez chwili zwłoki odpowiedziałem "ŻE TERAZ TO JUZ NIGDZIE!". No i tym sposobem zostaliśmy spać w nieogrzewanej 3. Na szczęście meliśmy swoje bety:) Kolejny wypad w Tatry a jakże inny;))
Rano pobudka i na szlak. Szpiglasowy czaka. Ceprostradą to pikus przecież.... tylko nie w tych warunkach.
Tatry bardzo zimowe i ambitne zdobywanie...Szpiglasowego Wierchu;) Zejście z traktu na szlak to już wyzwanie. Bo oprócz kierunkowskazu jest tylko połać śniegu jak się okazała calkiem spora. I tak już po chwili przekonaliśmy się z bardzo bliska jak głęboki jest śnieg. Wystarczy się nie wbić w szlak i po temacie:) Kosa zrobi resztę. Bo przecież nie będziemy używac rakiet to nie Alaska! Ale trzeba będzie spróbować w końcu ma to ułatwić poruszanie a nie utrudnić zapadanie;)! taka myśl...
Po kilku godzinach po pas w śniegu dochodzimy na przełęcz pod Mnichem. Następni będą się mieli fajnie! Przetarte!!!
Dobrze że nie zrezygnowaliśmy z tego podejścia. W drodze powrotnej zero chmur Rysy jak na dłoni a dolina zalana chmurami. CUDNIE!!!!
Zdjęć mało...źle się fotografuje na takich głębokościach....Mimo to zapraszam do oglądania.