ANGKOR WAT to pierwszy z kompleksów świątynny na naszej trasie. Najbardziej znany i rozpoznawalny. O ile potocznie mówi się o Angkor Wat jako całym rozległym kompleksie świątyń i budowli co raczej jest mało prezyzyjne i nie do konca prawdziwe. Angor WAT to tylko jedna świątynia otoczona charakterystyczną fosą. Każdy kompleks budowli Angkor ma swoją odrębną nazwę i chyba nawet historię:)
Angkor to miejsce z moich marzeń. Angkor Wat dla turystów ma jedno wejście, które prowadzi przez pływający "okropny" plastikowy most łączący drogę ze świątynią. Pływający most nie ma się nijak w tym miejscu. Psuje całość widoku i kompletnie tutaj nie pasuje. Pewnie jest praktyczny. Ale przy takiej ilości zwiedzających i morzu pieniędzy z wejść mogli postarać się o jakąś przywoitą rekonstrukcję:(
Spostrzeżenie: zaczynając zwiedzanie od tej światyni słońce jest cały czas w obiektyw i ciężko się z tym uporać. Bo tak zoorientowany jest kompleks. Warto o tym pamiętać i zostawić sobie czas na popołudnie i piękne zachodzące, ciepłe słońce
Przy wejściu do Angkor Wat strażnicy sprawdzają bilety.
Potem w trakcie zwiedzania kompleksu jest już tylko jedna zasada: nie wolno chodzić tam gdzie są tabliczki i łańcuchy ograniczające zwiedzanie.
W Angkor Wat raczej nie warto jej łamać bo strażnicy są w bardzo dziwnych miejscach. I odniosłem wrażenie że o możliwościach turystów wiedzą juz dużo:)
Nie ma utartych kierunków. Fajne jest to że można, pomimo takiej hordy turystów, znaleźć spokojne i nienaruszone gwarem miejsca.
Kompleks jest duży i rozproszenie turystów jest znaczne. Powolne zwiedzanie można sobie dozować własnymi dawkami. Jak chcesz spokoju bo wpada grupa azjatów...poczekaj zaraz pójdą i będziesz znów sam.