Angkor miejsce z moich marzeń. Od momentu, kiedy zobaczyłem kompleks świątynny w tv i w kolorowych czasopismach zamarzyłem sobie tam być i spacerować po tych samych ścieżkach, ogladać te wszystkie cudowne swiątynie jak ci podróżnicy i filmowcy, którzy pokazali mi Angkor.
I nie rozczarowałem się ani trochę. Nie zwracając uwagi na tłumy i wczorajsze przykrą niespodziankę, zamierzamy rowerami zobaczyć WSZYSTKO całe Angkor i tyle światyń ile tylko damy radę. A wyzwanie jest duże. Niesmak po zdarzeniach, które miały być extra preluduim do jednodniowego biletu, pozostał. Ale wzajemne wsparcie pozwala nam na chwile zapomnienia. Przecież jestesmy w Angkor Wat miejsca z moim marzeń. A tego nic nie może przyćmić!
Moje spostrzeżenia: warto zobaczyć cały kompleks, trzeba zabrać dużo wody chociaż sklepików nie brakuje, przeczekać wycieczki:)
Wstajemy wcześnie to kluczowe przy jednodniowym bilecie. Cały kompleks to kilkadziesiąt kilometrów. A w tym upale będzie cieżko.
My postanowiliśmy zrobić klasyczną dużą pętlę z kilkoma modyfikacjami żeby zobaczyć wszystkie znaczące kompleksy. Po wczesnym śniadaniu i spakowaniu przekąsek i wody startujemy skoro świt do Angkor Wat. Robimy pętlę w "prawo". Przynajmniej takie jest założenie.
Jesteśmy niezależni więc nic i nikt nas już nie goni. Wcześniej wypżyczony nieźle przechodzony rower daje radę. Wybralismy rower z naszego zamiłowania do tego typu aktywnego wypoczynku. Chcemy chłonąć Angkor miejsce po miejscu i cieszyć się spełnieiem kolejnego marzenia...aż do wieczora!
Angkor miejsce moich marzeń można przemierzać jak się chce. Wymóg to ważny bilet. Straznicy są praktycznie wszędzie więc nie ma co kombinować. Logistycznie trzeba wziąć pod uwagę czas na jaki masz bilet, co chcesz zobaczyc i ile, własne siły, których w tych warunkach nie przeceniaj.
Warto przemysleć sposób przemieszczania się po kompleksie. Pieszo, rower, skuter czy umówiona riksza. Trzeba wziąć po uwagę dystans i czas jaki mamy na zwiedzanie. No i oczywiście własne możliwości
Po kompleksie dobrze jest się jakimiś środkami transportu. Piesze zwiedzanie wchodzi w gre ale chyba tylko przy tygodniowym bilecie;)
Rower-dla nas tanio, miło, cicho i przyjemnie. Niestety wymaga wydatkowania energi:)
Skuter-drożej ale szybciej. Ale jak nie muszę jechać daleko to wolę nie wdychać spalin i cieszyć się otaczającą ciszą.
Dużo osób wybiera riksze czy małego busa. Najdroższa opcja trzeba negocjować. Pewnym plusem to to że nie musisz być kierowcom i masz przerwy w chłodku klimy:)) Pozostaje odpowiedzieć sobie na pytanie jak chce to robić i to zrobić!:)
Zaczynamy od symbolu światyni Angkor Wat i "weryfikacji" wszystkich zdjęć i filmów jakie wcześniej widziałem w TV.