jak człowiek chce to da radę!
samotny namiocik w drodze powrotnej do Conflueci

 Się jednak zmobilizuję!

Trzeba napisać bo wszystko zostanie tylko w moich, naszych głowach. Chciałbym żeby niektóre zdjęcia ujrzały światło dzienne szersze niż mój ogródek...

   Wię tak postanowiłem codziennie coś napiszę o wyprawie. Powklejam zdjęcia. Oczywiście tylko część bo 3180 by sie zmieściło ale byłoby straaasznie nudne.

Zresztą po to je robie żeby można bylo wybierać te najciekawsze opwiadające o "CZYMŚ" przynajmniej dla mnie czy dla NAS.

    A propos złapanych CHWIL.....

To już zejście pomiędzy Plaza del Mulaz a Confluenica. W nocy po prostu zabłądziliśmy;( Mając cały srzęt na plecach żaden problem. Domek raz dwa i do spania. Jutro tez jest dzień!

Ale co to był za wieczór! Na bezchmurnym niebie, nad głowami same gwiazdyyyy. Szok. Zero cywilizacji zero świateł. Trudno to sobie wyobrazić... Wrzucę gdzieś foty z próbą oddania atmosfery..ech aparat;/

Poranek był mega:) Zimno a nam sie jednak śpieszy żeby złapać zasięg i napisać że wszystko z nami OK. A tutaj jak widać dookoła ścisku nie ma! Można było poczuć prawdziwe dotknięcie przygody....