ALPY

Kiedyś to obowiązkowe wyjazdy przed wyprawami. Niestety teraz rzadziej...

MONTE ROSA i aklimatyzacja

W związku z tym iż nasz wyjazd na ELBRUS zbliżał się już bardzo wielkim krokami /czerwiec sic:)/ postanowiliśmy się jakoś lekko zaaklimatyzować. Nasz wspólny prawdziwie górski wyjazd - niestety dla mnie zimowy /Łukasz się cieszył jak małe dziecko/ padł na "najbliższą" dla nas okolicę - ALPY. W zamyśle był jeszcze oczywiście Mont ale i za daleko i za mało czasu. Ktoś /LUKAS/ musi zdążyć na samolot......... do domu /nie do Polski;)))/.

  Biorąc powyższe i wszystkie znane nam za i przeciw - stało się jasne, że kilka dni na Monte Rosie powinno wystarczyć. I wystarczyło! Hehe.... Ale po krótce. 

    Zamiast wczesniej planowanego przelotu -wyjazd samochodem....

    Kilka racjonalnych spostrzeżeń:

  • samolot szybki, tańszy, wygodniejszy. Mniejsze zmęczenie, plus prawie 2 dni na plusie..... jednak
  • lotnisko najbliżej w Bergamo. Czyli jeszcze prawie 200km. do Algny Valsesia= paliwo+autostrady
  • wypożyczenie auta na 8 dni= koło 200 euro, i auto 6 dni stoi nieuzywane;(((
  • komunikacja lokalna pozostawia wiele do życzenia. Kolej, porażka pdróż z Bergamo to kilka ładnych godzin. Dojazd i tak autobusem kursującycm kilka razy dziennie,
  • sezon a raczej jego brak pomiędzy 15 kwietnia a 22 czerwca zmniejsza zdecydowanie szanse na szybkie pokonanie dystansu 200km, w czasie krótszym niż nasz pociąg z Katowic do Krakowa...sic!
  • więc auto= więcej sprzętu, łatwość przemieszczania się /co jak się okazało było potrzebne/, wychodzimy i schodzimy kiedy chcemy ściagamy buciki i zakładamy czysty świeży sprzęt z auta..

   MONTE ROSA i aklimatyzacja ale dojazd długi bo to 1500km. Pokonanie go nie stanowi jakiegoś szczególnego wyzwania dla 2 kierowców. 14 h załątwia sprawę. Po południu jesteśmy w Alagnie....