puerto iguazuPuerto IGUAZU - metropolia na końcu tego świata. Puerto Iguazu miasteczko rodem z filmów o Ameryce Pd. Wszędzie zieona dżungla brązowa woda i temperatura powyżej 30 stopnii... niesamowity klimat! Szok, że tutaj w końcu dotarliśmy.

Kolejne moje marzenie SPEŁNIONE! Rio Parana i Rio Iguazu i kopytka wywalona na granice 3 państw! HEHE. Bravo JA.

     Hostel zarezerwowany przez portal booking.com nie wyglądał tym razem najgorzej. Pierwsze wrażenie czasmi bywa mylące. Pokój duży i przestronny ale zawilgocony jak chyba wszystko dookoła. Temperatura spoko da sie wytrzymać a poza tm jest klima.

    Ale ta wilgoć i ten "głęboki zapach wilgoci przejmującej" przenikający do wszystkich ubrań... Trudno koce do szafy okna na oścież i wietrzenie... Daliśmy radę. Praktycznie tylko przychodząc do hotelu na spanie da sie wytrzymać czyt. przyzwyczaić. Bo z drugiej strony niby jakie mielismy wyjście? no niby oczywiste - ale dolarów szkoda! Lepiej przecież przelać;)

   Będąc w takim miejscu nie sposob nie wspomnieć o samym mieście. No miasto to może za dużo powiedziane chociaż ma jak wszystkie wszystko. Centrum i terminal autobusowy i dojazd do "autostrady" i slamsy... Ze względu na lokalizację naszego hotelu musiliśmy do centrum dojeżdżać. Na szczęście przystanek 50m od hotelu.

    Najlepiej płacić za bilet wyliczoną kwotą ale jak później zobaczyliśmy, dla kierowcy lawirowanie pomiedzy ssamochodami obsługa pasażerów i układanie /dosłownie w odpowiednich przegródkach/ pieniędzy nie stanowi problemu.

Ważne że da się wszędzie dojechać kierowcy są mili poinformują i doradzą. Lepiej byłoby znać hiszpański ale wbrew przewodnikom bez problemu da sie porozmawiać po angielsku.

   Puerto Iguazu to tak naprawdę centrum skladające się z kilku ulic. Oczywiście wszędzie stragany, jedzenie przyrządzane na miejscu o dziwo dobre i świeże - nie mieliśmy żadnych nieprzyjemności żołądkowych z powodu takiego stoowania się. Ale co do stołowania.

Odkryliśmy /bo nie mieliśmy wczesniej takiego info/, że nasz ulubiony sposób żywienia czyli bufet na kilogramy znajduje się na terminalu autobusowym!

    Przez te kilka dni stał się dla nas wykwintną restauracją. Włącznie z sałatką owocową! Piwo jak najbardziej do uzupełniania straconych w tej temperaturze płynów można kupić w sklepikach samoobsługowych zawsze zimne prosto z lodówki! Zaopatrzeni w płyny wałęsaliśmy się po mieście zarówno w dzień przyjazdu jak i w kolejne dni po zwiedzaniu parku /jeden dzień w Brazylii i 1 dzień w argentyńskiej części/.

parana

Będąc w Puerto warto się wybrać nad Parane do przeprawy promowej do Paragwaju. Na wzgórzu roztacza się niezła panorama rzeki i widać z tego miejsca i Brazylię i Paragwaj. Można zejść na przystań i przepłynąć do Paragwaju ale my jakoś nie mieliśmy ochoty na kolejną tylko pieczątkę w paszporcie. Nie mieliśmy czasu nawet na jeden dzień w Paragwaju więc nie było sensu płynąć... 

Po zapoznaniu się z miasteczkiem - czas na główną atrakcję Parc Natural IGUACU