Do każdego wystawianego w kafejkach rozkładu jazdy pociągu trzeba podchodzić "spokojnie". Miejscowi dopisują więcej godzin żeby zciągnąć turystów. Jak nie ma paniki-pociąg nie pojedzie:) a właściciele będą robili mine w stylu..."no patrz panie, tym razem nie przyjechał...spóźni się:)"
Train Street w Hanoi. Pociąg przejezdżający miedzy kawiarniami z normalną prędkością trakcyjną...robi wrażenie. Właściciele i pracujący tam ludzie - mężczyźni, kobiety, dzieci, to chyba całe rodziny biegają tam i z powrotem jak szaleni. Trzeba zdążyć przed zbliżającym się mundurowym. Krzyczy coś po wietnamsku /a niby w jakim innym języku miałby krzyczeć:)/.
A skoro już wiemy, że to atrakcja turystyczna to spokojnie obserwujemy i zastanawiamy co tu się dzieje i dlaczego?! Co z tego że pociąg będzie sobie jechał... Turyści stoją wciśnięci w mury niewielkich kamienic. Czekamy spokojnie...chociaż każda próba wzrobienia kroku i zrobienia zdjęcia z torowiska kończy się głośną wietnamską reprymendą. W powietrzu czuć napięcie. O co chodzi? Turyści nagrywają wszystko pewnie wiedzą co się będzie działo... no to my też. Może warto uwiecznić takie sceny:)
Już WIEMY DLACZEGO!!! Tutaj gdzie siedzieliśmy sobie spokojnie przy stoliczku popijając piwko.... TERAZ z impetem przejeżdża pociąg, dosłownie kilkadziesiąt, a miejscami nawet kilkanaście centymetrów od obserwujących całe zdarzenie turystów. NIE turla się ale jedzie sobie jakby nigdy nic pełnowymiarowy skład pociągu z normalną prędkością!!!! SZOK. Teraz już wiadomo dlaczego taka nerwówka. Jak się nie schowasz w kafejce albo nie wcisniesz miedzy kamienice...tragedia murowana:(
Takie przedstawienie odbywa się tu kilka razy dziennie wg rozkładu jazdy /który nota bene nie zawsze jest prawdziwy. Godziny "zagęszczono" żeby ściągnąć do kafejek więcej turystów:)/.
My podchodziliśmy 2 razy. Oczywiście wszystko wg tablic inf o przejazdach;)) Sama dzielnica jest bardzo malownicza. Ludzie tutaj żują doslownie na torach. Chyba juz turystami się nie przejmują tym bardziej że widzą w nas bankomaty:) Ale kolorowo, przyjemnie z uśmiechem i inaczej. Dlatego warto uwzględnić to miejsce w swoich planach.
Hanoi Train Street. Nam udało się popołudniu. Taki sam cyrk i panika. Ale tym razem jest. Jedzie!!! Czuć pęd powietrza, huk składu pociągu i prawie go dotykasz...gdy stoisz niemal przyklejony do ściany budynku. Nazwa „Train street” nie wzięła się znikąd. Ulica....a raczej tory kolejowe z przyklejonymi do nich kafejakmi i normalnymi domami mieszkalnymi biegną dokładnie przez środek ciasnej uliczki.
Możliwość tak bliskiego spotkania z pociągiem i cały spektakl dotyczący chowania wyposażenia tutejszych lokali przyciąga tłumy turystów.