Każdy pretekst jest dobry, żeby wyjechać z miasta i pospacerować po górkach i po lesie. W góry mamy kawałek ale w beskidzkie górki już tylko chwile. Korzystamy z pięknej pogody i jedziemy w teren. Grzybobranie i moje emocje-zobaczymy jak będzie.
Grzybobranie i moje emocje. Czy bardziej emocje jak na grzybobraniu. Z tym poniekąd dobrym hasłem można się zgadzać lub nie. Ale sarkazm jest przedni:)
Od euforii i nadziei po kompletne rozczarowanie. Każdy nowy grzyb rozpala nadzieję na więcej. Na bardziej okazałego. Na gromadkę na stado. Na zapełnienie chociaż dna:) Głupio wrócić z grzybobrania z kilkoma grzybkami.
Ale z drugiej strony to sama przyjemność chodzenia po lesie rekompensuje rozczarowania grzybiarza. Oczy cieszą się widokami. Serce lasem i spokojem. Goniąc za każdym grzybem i wyrywając go matce naturze z rąk cieszę się ich zapachem i zapominam o wszystkim. Tam gdzie trafiliśmy w rejony Lachowic. Piękne widoki. Bogata i zróżnicowana flora. I dużo rodzajów grzybów. Oczywiście nie są to tylko grzyby jadalne ale tyle pięknych okazów trujaków dawno nie widziałem.
Ale cały czas pamiętam: Zbieraj wyłącznie grzyby, co do których nie masz wątpliwości, że są jadalne. A jak nie masz wątpliwości zapytaj Przemka! Grzybobranie i moje emocje hmm... Było super. Pogoda, las, natura no i oczywiście wesoła ekipa, która uchachała wyjazd! Kolejny udany grzybobraniowy wyjazd.