W kolejce na Orlej Perci. Tatry "na kartki".

Piękna, a wręcz wymarzona pogoda w ostatnim tygodniu przed zamknięciem Orlej Perci, spowodowała najazd turystów z całej Polski na ten nasz mały kawałek Tatr. Niestety nie ominęły nas konkretne zatory. Jak było w kolejce na Orlej Perci?

W kolejkach staliśmy dwa razy po półtorej godzinie. Po prostu masakra. Niestety nie dało się ogarnąć niczego bokiem więc pozostało cierpliwe czekanie. Jakoś ciężko mi to sobie było wyobrazić. Ale jakoś przeżyliśmy. podejście na ZawratNie udało się zrobić całej ścieżki. Na szczęście po krótkiej chwili daliśmy się ponieść nastrojowi chwili. Była fala. Były uuuuu. Był głuchy telefon i inne "kolejkowe aktywności". Humor dopisywał.

Pomimo wyjścia o 6 na szlak w Kuźnicach wyszliśmy po 7. Już staliśmy w kolejce po bilet! Potem szybciutko na Gasienicową. W schronisku już tłumy. Zgrabnym:) bypassem lecimy na staw żeby jak najszybciej wejść na Zawrat. Ale się uśmialiśmy. Chyba wszyscy tak myślelli. 

Nasza przygoda w kolejce na Orlej Perci zaczęła się już konkretnie. Na Zawrat i na Mały Kozi można jakoś poskakać i jakoś leci. Widoki rekompensują tłok. Wizura aż po horyzont. To zdecydowanie najlepsza nagroda za wytrwałość i cierpliwość. Można w "spokoju kolejkowym" podziwiać widoki:)

 Tatry3pano

Potem już konkretne stanie przed demonizowaną drabinką. No i jeszcze dłuższy postój przed podejściem na Kozi WIerch. Ech.... Więcej w MAŁE GÓRY-TATRY