DOLOMITY

Tutaj każdy dzień to wyzwanie a każda górka jest inna.

Lago de Braies. Perełka czy nie. Czy jest tak wyjątkowe wśród tak wielu jeziorek w Dolomitach? Piękno to rzecz gustu. I na odczucia składa się wiele czynników. Czas, miejsce, ludzie, pogoda... Zobaczyć i trzeba samemu ocenić.

Lago de Braies. Perełka czy nie. Trafiliśmy kolejny dzień super pogody. Dla nas to ostatni dzień w Dolomitach i to miejsce naturalnie wpisało się w powrót. No i oczywiście było  na mojej liście do zobaczenia. Zdjęcia w necie są powalające. Relacje z tego miejsca również. Ale kolejny raz można się samemu przekonać że to co nam dają i w jaki sposób ma znaczenie. To zachęta i pokazanie wszystkiego z jak najlepszej strony.

Lago de Braies. Perełka czy nie.

Piękne miejsce, piękne turkusowe jezioro w otoczeniu pięknych gór. No i oczywiście idylliczne łódeczki, którymi można romantycznie i w spokoju kontemplując otaczającą przyrodę, leniwie pływać po jeziorze:)

A teraz trochę rzeczywistości. 

1. Parking a właściwie kilka parkingów składających się na ogromne parkowisko z ciągłym ruchem samochodowym, zapchanymi biletomatami i oczywiście super cenami! Ale nie ma co narzekać. Można wjechać na 15 min za darmo. No i to jest mój tip. Jak szybko znajdziesz miejsce i nie planujesz pływać /o tej "atrakcji" za chwilę/, chodzić czy biwakować, to w zupełności wystarczy za zachwycenie się miejscem i zrobieniu ładnych foteczek. Za więcej niestety trzeba płacić. W normalnych godzinach 10 eurosków.

Lago de Braies. Perełka czy nie.

2. Praktycznie jedno wejście nad jezioro generuje spory tłum uderzający nad jezioro. Ja trafisz na autokary to ciężko się przed przechodzi jedyną ścieżką wokół jeziora. Dobrze, że jest nad taflą wody i z barierkami to łatwo jest się dostać do "1 linii" i zrobić foty. A co do głównej atrakcji czyli romantycznym pływaniu w łódkach. Ceny jakieś kosmiczne. 50, 100uero w zależności od czasu i prywatności czyli ilości osób na łódce. Ale najgorsze w tym że chętnych nie brakuje. A jak są to wyobraźcie sobie te kolejki! Dobrze, że ilość pływających łódek jest ograniczona. Bo widzę już oczami wyobraźni to jezioro, łódkę w łódkę, w której już nie da się pływać. I w takich warunkach jeszcze każdy chce zrobić jak najlepsze zdjęcie jeden nad drugim. OMG. Pewnie my tak trafiliśmy:)

3. Ale po znalezieniu wolnej ławki i chwili spokoju, kiedy już zaczęliśmy delektować się śniadaniem....dopadły nas roje much. I to już przepełniło czarę romantyzmu tego miejsca:)))

Lago de Braies. Perełka czy nie. Trzeba przyjechać, zobaczyć i ocenić samemu. Każdy zobaczy coś innego i poczuje się inaczej. I to jest najważniejsze.