Dzień 5 i poranek w schronisku na 5 to kolejny dzień na szlaku. Jest już rytuna. Wstać, myć się, ubierać, jeść...Ale w jakich pieknych okolicznościach przyrody! Chłodny poranek w pełnym słońcu od razu rozwesela gębę. Znowu chce się żyć! Nic nie boli serce się wyrywa a nogi "prawie " same ida w góry:)))
Dzisiejszy plan to przejście do Morskiego Oka przez Szpiglasową Przełęcz oczywiście z wizyta na najbardziej widokowym w tym miejscu Szpiglasowym Wierchu. Pogoda mega. Błękitne niebo aż kłuje w oczy. Wszystko rzeskie i czyste. Nawet trawa wygląda jakby ją ktoś pomalował:) Wejdziemy na Szpiglas a potem to juz się zobaczy co dalej.
Składamy bety i ruszamy. Szkoda tak pięknego dnia. Podejście na przełęcz w pełnym słoneczku daje w palnik ale co to jest w porównaniu z widokami. Nic. Nawet mocny i bardzo zimny wiatr łańcuchach nie zepsuł frajdy. No i oczywiście nie zawiodłem się...jest widok. Są góry wszedzie. I nawet Morskie Oko jest bardziej niebieskie niż zwykle:)
I jak tu się nie cieszyć życiem! W takim miejscu z fajnymi ludźmi i górami dookoła. Chce się krzyczeć z radości!
Niestety. Jak się weszło trzeba teraz zejść. Ale to już czysta przyjemność chociaz może nie dla kolan:) Schodząc widzimy już tłumy przy schronisku i znowu się wszytskiego odechciewa. Nie ma nawet jak przejść z plecakiem. Przeciskamy się przez tłumy i siadamy przy jedzeniu zastanowić się nad pozostałym czasem.
Mi zdecydowanie nie podoba się ta atmosfera. Wiem że wieczorem będzie luz i spokój. Zostaną tylko turyści. Jest plan na Rysy. Jest nocleg nie ma problemu ze spaniem dla chłopaków. Ja mam blisko. Przyjadę jak będzie mniej ludzi. A poza tym czekają na mnie relaksacyjne termy!!!