Aklimatyzujemy się na Elbrusie.
Następnego dnia wstajemy całkiem zadowoleni z postępów. Musimy się jakoś zacząć ogarniać. W planach jest podejście do Skał Pastuchowa tak gdzieś na 4300-4500 i znalezienie jakiegoś fajnego miejsca na nasz obóz. Teraz już wysokość daje o sobie znać. Zresztą podejście grzędą do Skał Pastuchowa jest lekko denerwujące. "Turyści" jednodniowi, w koszulkach i na lekko jeżdżą sobie ratrakami i skuterami do góry i na dół jak na stoku. Traktując reszte wchodzących jako przeszkody. Trzeba cały czas uważać. Zaczynamy aklimatyzacje się na Elbrusie.
Za odpowiednią opłatą -5000 rubli transport w rejon czerwonego ratraka masz zapewniony w kilkanaście minut. Młodzieżi imprezowicze korzystają.
Stok to główna droga w górę. Przy słoneczku i rozjeżdżonym przez skutery i ratraki śniegu wchodzenie nie jest przyjemne. Co chwile zapadamy się w snieg. Ale powolutku brniemy do góry. Na poczatku skał rozłożonych jest kilka namiotów. Tak pośrednio. Dobre miejsce na obóz. My jednak wolimy iść wyżej. Szukamy spokoju i wysokości:)
Pogoda idealna - może nie do marszu z plecakiem ale za to widoki z podejścia na Kaukaz są niesamowite.
Popołudniu znajdujemy już "swoje" miejsce na obóz bazowy. Osłonięty wysoko. Tak jak sobie zaplanowaliśmy. Aklimatyzujemy się na Elbrusie. Teraz wszystko zalezy od pogody i zdrowia.
Plan działań jest prosty. Odpoczynek. Wysokość. Odpoczynek.
- wyjście na lekko do porzuconego ratraka, który jest już na wysokości 5000m i załapanie trochę wysokości, może nawet nie raz
- ewentualny rest poniżej obozu, w okolicach Beczek czy Priuta.
Aklimatyzujemy się na Elbrusie rozpoczęta zgodnei z planem. Zaczeła się realizacja. Podchodzimy i schodzimy. I tak jak kto chce i jak co lubi. Ja łątwiej mam z głową więc więcej mogę pospać:)) Łukasz chodzi...bo lubi:)