Teraz już tylko formalności: pieczątki, pieczątki i pieczątki. Na świstku z granicy, żeby nie było problemu z wyjazdem. Zachować wszystkie papierki. Dobrze schować i trzymać w razie "w". Obowiązki ciążące na obcokrajowcach w Rosji są "ciekawe". Trzeba sie zarejestrować w danym miejscu, żeby powtwierdzić, że tam byłeś:) Mieć ze sobą różne kwitki wydawane na granicy. Zawsze musisz być czujny. Za brak papierka czeka cię uszczuplenie portfela! Trzeba dać!:) Wyprawa stoi w miejscu przez brak pieczątki. Omg.
Teraz już tylko formalności i możemy skorzystać z prawdziwego pokoju hotelowego z wszystkimi wygodami. Ale najpierw musimy mieć potwierdzenie rejestracji, takiego obowiażku meldunkowego ze starej PRL. Za bardzo w Azau nie ma gdzie. W hotelu nie chcą bo musi być urzędowa. No ja pierdziu...jaka? Czerwona, urzędowa pieczątka. Zmęczenie 2 dniową podróżą nerwy nam puszczają.
Otwarcie pytamy gdzie tutaj możemy TO ZAŁATWIĆ. I to już jest chyba słowo klucz.
My załatwiamy na poczcie za raptem 300 rubli. Pół godziny czekania na gościa z odpowiednią pieczątką. Ale wszystko się da zrobić za odpowiednią opłatą. Warto od razu załtwić sobie miejsce na depozyt.
Teraz po załatwieniu ostatniej dzisiaj pieczątki możemy się zameldować w hotelu i odpocząć. Nareszcie prysznic i prawdziwe łóżko. Człowiek jednak stał sie wygodny. Ale jak jest dlaczego nie korzystać:) Nastepna taka okazja pewnie się zdarzy po zejściu z góry więc trzeba się nacieszyć tym co się ma. Na szczęście pogoda dopisuje i to nas cieszy. Azul to ostatnia osada na tej drodze. Tutaj kończy się cywilizacja. Parking pod wyciągiem z budkami z jedzeniem. To chyba się nie zmienia nigdy i w żadnym kraju:)
Da się dobrze i smacznei zjeść. Oczywiście jest i piwo i coca cola. Przed snem jak znalazł:) Od jutra wszystko się zmienia o 180st. Zaczynamy wyprawę. Naszą pierwszą prawdziwą wyprawę.
Urrrraaa. Dotarliśmy:)