Zimowo urodzinowa Teneryfa to oczywiście Santa Cruz de Tenerife - to pełna nazwa stolicy Teneryfy. Nie zawsze, jak się dowiedziałem, tak było. Ale podążając za pogodą... jesteśmy w stolicy. Słoneczko przyświeca przyjemna bryza można zerknąć na miasto.

Ale tak jak to często podkreślam - INFORMACJA ma kluczowe znaczenie! Znaczy się dokładnie jej posiadanie;) Tym razem chodzi o to co gdzie i jak w Santa Cruz.

Miasto rozległe więc trzeba wiedzieć co się chce zobaczyć. Nam na szczęście ciśnienie nie rosło i mogliśmy praktycznie powałęsać się po ścisłym centrum wokół nabrzeża i portu posługując się fonowym gepeesem;) Bateria pełna więc nie ma co się martwić. Porzucamy auto na publicznym darmowym parkingu zaraz przy porcie i głównym placu żeby wszędzie mieć blisko;) 

W planach zupełny standard:

  • wałęsanie się uliczkami,
  • szukanie czegoś ciekawego dla oka i obiektywu,
  • kawa piwo i co ino w jakiejś kafejce....
  • odpoczynek w ciekawej scenerii;) 

Sztuczna sadzawka na focie to świetny początek jak i przerwa czy koniec szwędania się po mieście. Każdy kto miał ochotę na słoneczko popołudniowe walił się jak stał na obrzeże i oddawał się drzemce... to jest życie bez pośpiechu!

My po krótkim odpoczynku idziemy gdzie nas oczy poniosą /no i moje pozyskane naprędce informacje/. Najładniejszy kościół niestety zamknięty;( szkoda bo taki troszeczkę inny architektonicznie z zewnątrz więc musiałby być ciekawy i w środku. Trudno. Spacerkiem bez pośpiechu przed siebie... A tutaj jakaś fajna kamieniczka a tutaj skwerek a tam park. Ładnie zielono kanaryjsko.