Zanazibar jako wymarzone miejsce na urlop. I czy taki się okazał? Będę oczywiście pisał o własnych spostrzeżeniach i odczuciach. Jaka spotkała nas rzeczywistość i z jak spędziliśmy październik na Zanzibarze. W Nungwi. Na południowych obrzeżach Jambiani. No i oczywiście w stolicy.
Zanazibar wymarzone miejsce na urlop. Dla nas będzie dobrym wspomnieniem. Ale od początku. Jak zawsze loty zarezerwowałem sam i to brawie na ostatnią chwilę /były problemy z terminem urlopu/. No i niestety nie było to jak zazwyczaj na polowaniu za mniej niż 3k. Sensowne przerwy w Dubaju /4h/ i lot z WAW szarpnął 3,5k za każdą z naszych głów. No ale dlaczego nie. Nasza wieloletnia świecka tradycja spędzania rocznicy w ciekawych miejscach musi zostać zrealizowana. Tradycja to tradycja! Miało być tez Kili. Ale w tym okresie to mało opłacalna opcja...niestety. No ale jak to mówimy. Następnym razem.
Ale co robiliśmy? Jak się poruszaliśmy? Bo zmienialiśmy 3 razy miejsce pobytu. Gdzie i jak spaliśmy? No i oczywiście najważniejsze-co jedliśmy.
Lot przeleciał spokojnie. Wylądowaliśmy w stolicy. Też Zanzibarze. Lotnisko jak zawsze oddalone od centrum. Trzeba dojechać. I się zaczęło. Naganiacze, taksówkarze, prywatne auta. Ale wcześniejszy research daje efekty.
Ale piszę tutaj o naszym sposobie na Zanazibar. Każdy porusza się jak chce. My jak zwykle chcemy najbardziej lokalnie. Oczywiście że przy tym wychodzi najtaniej. Nasz pierwszy punkt na mapie Zanzibaru to Nungwi. Zresztą na pierwszy raz wybieramy turystyczne okolice. Dużo rzeczy jest dla i pod turystę to ogromny minus. Ale daje więcej możliwości. Nie trzeba czekac na dala dala kilka godzin bo zapełnia się błyskawicznie. Ale jak wyglądała nasza trasa.