Los Angeles-Aleja Gwiazd    Los Angeles to przede wszystkim Hollywood, bulwary, studio filmowe i oczywiście Aleja Gwiazd! Jakie było nasze zdziwienie jak zobaczyliśmy tłumy na chodniku przepychające się w jedną i drugą stronę. Wszechotaczająca nas tandeta nie nastraja pozytywnie;(

    Nawi działa. Więc po jeździe w upale sięgającym 30 kilka stopni docieramy w rejon Alei Gwiazd. Zostawiamy auto na jak się nam wydawało bezpiecznym stacyjnym parkingu...do parkowania auta w mieście jeszcze wrócę;(

    Atmosfera panująca w rejonie ulic z gwieździstym chodnikiem przypomina... krupówki w długi weekend majowy. Nie chodzi oczywiście o ilość ludzi-bo niby czego się spodziewałem;) ale o panującą tam atmosferę. Tandeta, upał, śmieci, naciągacze,karykaturalne postacie z produkcji filmowych i bezdomni to krótkie podsumowanie tej atrakcji. Ale może wszystko zależy czego się oczekuje... Zmarnowaliśmy kupę czasu i jak się okazało jeszcze więcej pieniędzy!

    Obiektywnie patrząc wejść przejść się chodnikiem i tyle. Zrobić kilka zdjęć... Po jednej stronie ulicy tłumy i groteska bo gwiazdy nowsze i bardziej znane i nazwiska rozpoznawalne a po drugiej stronie ulicy....pusty chodnik i spokojny spacer wśród gwiazd ale już "starych". Oprócz chodnika z gwiazdami, chińskim teatrem, Madame Tussands ciężko czymś się specjalnie zachwycać. Mo ale o tym się już trzeba przekonać samemu.

mt_gallery: Aleja Gwiazd

    Ale wracając do samochodu. Bardziej chodzi o parkowanie. Bezpiecznie wyglądający parking i szczęśliwy traf z parkowaniem okazał się nie taki szczęśliwy a już na pewno nie taki tani! Krótko mówiąc odholowali nam auto!!! Szok. Bieganie szukanie żadnej informacji... Od obsługi stacji dowiadujemy się że auto zostało odholowane przez firmę i jest gdzieś na parkingu na przedmieściach!!! Udało się zlokalizować gdzie. Dowiedzieliśmy się też że jak dzisiaj zdążymy odebrać to policzą nam "tylko" za holowanie. Łaskawcy. Nie mamy wyjścia. Bierzemy taksówkę i jedziemy na zapalenie płuc na parking.

    Jest zdążyliśmy. I jest tez jak w amerykańskim filmie!. Biuro. Ściana z 2 cm pleksy nosząca ślady "rozmów" zdenerwowanych klientów. Nic nie pomogło. Błaganie płakanie papież ani walesa. Płacicie i odbieracie auto albo do widzenia! Nie ma wyjścia płacimy 300 dolców i czekamy ze łzami w oczach i pustym portfelem na auto.... Jest. Mamy naszą rawkę ale mamy też TRAUMĘ. Od teraz 100 razy badamy miejsce pozostawienia samochodu i staramy się je mieć na oku. No co zrobić do domu daleko!

201706 Denali 0852