No i jak nie wstawić w takich okolicznościach jednego z najbardziej rozpoznawalnych ujęć w Los Angeles;) To początek naszej trasy po zachodnich USA i oczywiście pierwszy check in na naszej mapie!:)
Miał być długi przejazd samochodem z Alaski do Kalifornii ale po przelicznikach odległościowo-czasowym okazało się że non stop trzeba by jechać 2 dni i tyle samo wracać co znacznie skróciło by nasz czas na zwiedzanie...a plany były wielkie. Tak więc szybka rezerwacja samolotu do Los Angeles za jedyne 550$ rozwiązał problem męczącego przejazdu. Przepakowaliśmy nasze górskie rzeczy do worka i zostawiliśmy je w przechowalni w Anchorage gdzie za 2 tygodnie mieliśmy lot do domu:)
No to autobusem z Talkeentny do Anchorage. Operacja na lotnisku i już na samolocik czekamy...5,5 lot i wita nas Los Angeles. Jakiż inny klimat...ech nareszcie nie ma mrozu!!!
Ale po kolei....
Lądowanie w Los Angeles...naprawdę duże lotnisko. DO wyjścia gubiliśmy się już po 4 zakręcie. Szukamy wyjścia na zewnątrz i szukamy internetu. Musimy wypożyczyć auto. Fajne uczucie. Siedzisz na lotnisku szukasz auta i nie wiesz co i jak będzie dalej...bo jeszcze nie mamy celów na trasie:)) Mamy wi-fi i rezerwujemy auto. Wybór padł nie na fiata pande jak zawsze w europejskich destynacjach ale dlaczego nie ...bierze TOYOTE RAV4!!! OK. Zarezerwowane. Udaje nam się wydostać z lotniska. Dobrze że mamy mapy ofline zciągnięte wcześniej na lotnisku i wiemy już dużo więcej ...gdzie wypożyczalnia samochodów i takie inne czyli GDZIE WOGÓLE JESTEŚMY:)
Teraz jak się okazuje regularny transfer busem oznakowanym jak wypożyczalnia samochodów właśnie...do wypożyczalni samochodów. A tutaj zderzenie z przyszłością. Automaty z kamerą do realizowania końcowego wypożyczenia samochodu. Mały szok jak w filmach s-f:) Gadasz z budką!!