Na rozruch wybieramy Rifugio Auronzo. Ale tym razem po przejściu juz wielokrotnie szlakiem 101 wybieramy wariant 119. Szlak okazał sie bardziej wymagający. I już były drobinki i ostre podejścia. A widoki z każdym krokiem rozwiewały resztki zmęczenia.
Dolomity w czerwcu. Czy tym razem pogoda utrzyma się wystarczająco długo żeby nacieszyć się górami? Zobaczymy. Pokonując ostre zejścia i podejścia, szczególnie po dotarciu na przełęcz, idziemy już w strone Tre Cime. Pogoda się utrzymuje a widoki tak cieszą gębę, że czujemy się szczęśliwi.
Dla kogoś kto tak kocha góry jak ja i coś tam przeżył to jak głęboki oddech, który napełnia mnie wewnętrznym spokojem. Można poczuć sięszczęśliwym. Przejście 119 i potem chyba 117 do schroniska Auronzo to zdecydowanie lepsza choć dłuższa droga w tym rejonie. Kolejnym plusem to praktycznie zero ludzi na szlaku.
To zderzenie następuje w drodze. Im bliżej do schroniska tym wszystkie możliwe "instagramowe" miejscóki okupowane są przez "nawet ciekawie" ubranych ludzi. Niestety mam wrażenie że to już taka tendencja. Trzeba się lansować żeby żyć:)))))))))