Dzień drugi na Misurinie. O dziwo pogoda się utrzymuje a my zaczynamy mieć nadzieję na dobrą czerwcową pogodę w Dolomitach. Pakujemy się i busem z przystanku koło kampingu jedziemy do schroniska Auronzo.
Wybralismy taką opcję bo dreptanie pod górkę już którys raz odpuściliśmy sobie tym razem. Chcemy mieć więcej czasu na górze. W planach wszystko co jest dookoła i jakaś ferrata. Mamy cały dzięń bo ostatni zjazd jest o po 18. Trzeba sprawdzić rozkład w danym okresie. Ruszamy rano po sniadaniu i fajnie bo jest mało ludzi. Ale tylko na starcie:)
Przy schronisku już nie było tak spokojnie. Morze ludzi. Widać że każdy chce skorzystać z takiej pogody. No nic. Takie nasze Morskie Oko. Zbieramy plecaki i ruszamy na trasę. Najpierw dookoła Tre Cime. Po drodze schroniska no te cudowne widoki. Ech. Nareszcie.
Ale takich miejsc jest więcej. Na każdej przełęczy widać cos innego. Inna perspektywa. No i oczywiście trzy wieże w tej perspektywie robią niesamowite wrażenie. Nie dziwię się że tyle tutaj ludzi. Szlaki dostepne dla wszystkich. A że odległości są znaczne to i rozłożenie ludzi jest juz przyzwoite. Idziemy do Rifugio Lorenzo i chcemy zrobić ferrate na Torre di Toblina.
Ale po dotarciu do schroniska i zobaczenia tych tłumów wokół...nie pozostało nam nic innego jak napawać się widokami. No i trochę cieżko znaleźć początek tej ferraty. Wiadomo że koniec języka za przewodnika... Nic to odpuściliśmy. Zdecydowanie za duży tłum. Wybieramy inną ferratę na Monte Paterno.