Po "wspaniałej" nocy na terminalu w Salcie i pobudce koło 5 stoimy przed okienkiem z duszą na ramieniu. Okienko się otwiera. Jest szef firmy i uśmiechając się bierze od nas paszporty /po co?-chba ie chce mieć niespodzianek na granicy, przecież znowu przekraczamy granicę z Chile/. Uffff.... Udało siię. Jedziemy:) Musimy pamiętać że najlepsza baza wypadowa to San Pedro Atacama.
Z ciekawostek tej trasy: na wyposażeniu tego autobusu są MASKI TLENOWE!!! Trasa rozciągnieta jest o poziomu 0 do przełęczy położonej na wys.4170m. nmp! Pełny przekrój podróży: lasy, kolorowe góry, górkie serpentyny, pustynie, solniska i boliwijskie kratery!
Jak zwykle dobrze jest mieć dużo wody czy czegoś do picia. Zjedz wszystkie owoce kupione w Argentynie bo na granicy Ci wszystko bezceremonialnie zabiorą!
Widoki za oknem autobusu zmieniają się dosłownie co kilka godzin jazdy i to diametralnie.
Przez przełącz na wysokości 4170m. i zupełnie inną naturą gór zjeżdżamy na granicę z Chile. Na szczęście opiekuńczy kierowca pomaga wypełnić karteczki /dla nas to nie pierwszyzna/. Znowu to samo. Co po co i dlaczego? Najpierw kontrola paszportów potem zawartości plecaka i ... ZABIERAJĄ WSZYSTKIE MOJA SUPER JABŁKA!!! Shit a tak sobie oszczędzałem a jakie były, były dobre..ech. Trudno. Jeszcze kilkanaście minut aż cały bus się przejdzie przez kontrole tzn. dosłownie przejdzie z jednej strony barierki na drugą!!! Kompletne pustkowie. Widać już solniska i boliwijskie wulkany. Już blisko!!!
Trasa biegnie centralnie najpierw wzgłuż granicy z Boliwią więc podziwiamy w pełnej okazałości wulkany ośniezone w temperaturze coś koło 35 stopni.! a potem już centralnie pomiędzy solniskami ciagnącymi się aż po horyzoooooont - jedziemy prosto do SAN PEDRO DDE ATACAMA. No nareszcie;)