Jashua Tree National Park był naturalnym celem nr 2 na drodze do Grand Canionu Colorado więc oczywistym było, że chciałbym być tam gdzie kręcono tyle scen filmowych. W tajemniczym świecie dziwnych drzew. I tutaj w zachwycie trzeba się zatrzymać.... bo ciepło a raczej gorąco robi swoje.
Ale już się domyślaliśmy, że do takich temperatur trzeba się będzie przyzwyczaić. Chociaż to dopiero czerwiec! Nie wyobrażam sobie szczytu sezonu;)
Nawigacja działa więc nie mamy problemu z docieraniem do celu. Drobne utrudnienia to kwestia taniego paliwa. Ale jak wszędzie różne stacje różne ceny. Jeszcze się tak nie orientujemy w tanich dostawcach bo prawie codziennie jesteśmy w innych.
I tak zaczynamy nasz trip. Szukamy ciekawych miejsc na necie /głównie w McDonaldsach:) z kawą za 1$/ oraz czytamy relacje jakie wpadną nam w ręce. W relacjach poprzedników dostajemy pełne wskazówki. Dla nas istotne: jak dojechać, którędy i co zobaczyć po drodze. Na miejscu już lokalne przewodniki /darmowe/ w informacjach turystycznych.
A że klimat zrobił się już zdecydowanie tropikalny a mijane miejsca zaczynają przypominać pustynie najwyższy czas....się ogolić. No przecież trzeba się opalić:) No i łatwiej jest się umyć. Nie wspomnę o drażniącym zaroście przez który trzeba się drapać po gębie. Nie było łatwo bez kremu. No i oczywiście nie obyło się bez zakupu paczki nowych maszynek do golenia! Bez tego nie dałbym rady. To było moje najdłuższe golenie w życiu!!! Ale po pół godzinie...jak nowy!