Przelot na Alaskę. Wcześniej...dużo wcześniej /a dokładnie w listopadzie chyba/ rezerwacja lotu do Anchorage była jak najbardziej zasadna. Ceny w ostatnim czasie strasznie skoczyły więc jak zwykle nam się udało.
Cena za przelot na Alaskę na trasie Kopenhaga-Reykiavik-Anchorage to trochę ponad 3tysiące. Najszybsze połączenie Europy z Alaską. Z Reykiaviku do Anchorage tylko 7h więc nie ma problemu z wysiedzeniem. Przelot na 1 bilecie więc bez bagaży mile spędzamy czas na lotnisku Keflavik popijając lukrecjowy specyfik:)
Jak widać na załączonym obrazku trasa przelotu przez Grenlandię nad Arktyką i Morzem Barentsa jest zdecydowanie najkrótszym połączeniem ale tez lodowato ciekawym przeżyciem. Lecimy cały czas nad lodem no i oczywiście w pięknym słoneczku...które nie zachodzi i dla nas nie zajdzie jeszcze przez miesiąc;) Wszak na Alasce jest dzień polarny!!
Pomimo tego czas leci szybciutko. W porównaniu do lotu do Santiago de Chile.....ufff:( Każdy wypełnia czas jak się da. Dla mnie tym razem ebook i dyskografia islandzkich wykonawców dostępnych na pokładowym zestawie wypełnił podróż... Przed Anchorage mineliśmy jeszcze zgrabnie Denali które dało się zobaczyć jako jedyną wystającą ponad chmury górkę. Wygląda groźnie nawet z samolotu - cała pokryta śniegiem i lodem nie nastarja optymistycznie.
{jb_quoteright}Szczęśliwie lądujemy w Anchorage...i przestawiamy zegarki o 10h do tyłu:))) cofneliśmy się w czasie....{/jb_quoteright}
Przelot na Alaskę okazał się ciekawym doświadczeniem;) Oczywiście cały czas jest dzień i ciężko się do tego przyzwyczaić. No ale trzeba będzie. Jeszcze tylko kolejka po wbicie wizy a wcześniej rozmowa z migracyjnym... bo praktycznie od tego urzędnika zalezy czy zostanę wpuszczony do USA i na ile.
Formalności przebiegły w przyjacielskiej atmosferze i zakończyły się wbiciem półrocznej wizy i życzeniami zdobycia Denali! Tak więc wszystko spokojnie i bez problemu. Odbieramy bagaż który w całości doleciał i już możemy jechać do hostelu.
