wyprawa aconcaqua-spakowani - można ruszać do Plaza del Mulaz

Ruszamy do Plaza del Mulaz. 2 luty 2015r.- najpierw poranny stres. Wizyta u pani doktor. I standardowe pytanie - co tam z ciśnieniem? Jest wesolutko...ale zobaczymy!?

Po porannym wlaniu w siebie 2 litrów wody, spokojowi ducha i pewności siebie...WSZYSTKO JEST OK! "możecie ruszać! No do codziennego badania saturacji i ciśnienia trzeba się przyzwyczaić. No to przecież dla naszego bezpieczeństwa!

Po kilku usmiechach ale z podpisanym permitem możemy ruszać do Mulaz.

{jb_quoteright}Woda do podstawa. Każdy musi mieć zapas. Upał jest niemiłosierny. Krem z filtrem 50 daje radę i pozwala zabezpieczyć ręce. Kapelusz sprawdził się wyśmienicie ratując głowę, uszy i szyję. Warto mieć cienkie rękawiczki...chyba że już chcesz się spalać:){/jb_quoteright}

No teraz spokojnie można zająć się "super" śniadankiem. Jakiś liofizacik, kawa czy herbata...na szczęście jest dostęp do całkiem dobrej wody. I w źródełku i w agencyjnym kociołku. Korzystamy ile się da. Namiot już spakowany /no bo jak zwykle trzeba się śpieszyć-jak to z Łukaszem!/. Uzupełniamy butelki w wodę i mieszamy z naszymi specyfkami /głównie witaminy i minerały/. Picie samej wody nie ma sensu /chyba że do zbicia ciśnienia...hahaha i na szybszą klime żeby łeb nie nap..alał!/ Rangersi uprzedzają, że wody trzeba wziąć minimum 2 litry na głowę. Po drodzę wody pitnej brak.

A to raptem 18,5 km. wbrew pozorom niełatwej wędrówki.

Ruszamy do Plaza del Mulaz. Etap mało wymagający technicznie. Praktycznie to ciężki, monotonny spacerek w naszym rzypadku w słoneczku na pograniczu 35-37 stopni ale... z podziwianiem widoków. Idziesz i idziesz. Dolina zwęża się kilka razy i już myślisz że to juz tuż tuż...ale nie ale nie... Jeszcze jedbo wzniesienie i bokiem jakiś trawers a potem następne;)

przez kamienną pustynię, dnem kotliny do Plaza del Mulaz w całej okazałości obóz Plaza del Mulaz domek rengersów

Wyznacznikiem końca kamiennej drogi doliną jest podejście i dosyć mocne jak na koniec dnia w upale. Jak widać podejście jest po prawej stronie i widać już namioty w Plaza del Mulaz. Jeszcze tylko 100 czy 200 przewyższenia i już mozna przywitać się z rengersami i zameldować się w obozie. Wyprawa jest w obozie bazowym!

No i oczywiście nie mogło być za dobrze. Nasze agencyjne miejsca są na samym końcu obozu a co za tym idzie najwyżej. Więc taszczym nasze dupska jeszcze te 10 minut do góry. Wysokość zaczyna się odzywać.... Na szczęście jest depozyt a w nim...piwko!!! i inne smakołyki wrzucone w Puenta del Inca na muła. Na kolację delektujemy się czym popadnie i po rozłożeniu namiotu walimy się zmasakrowani spać! 

mt_gallery: Plaza del Mulaz