Plaza del Mulaz aklimatyzacja. 3 luty 2015r. wyprawa Aconcagua-kolejny dzień zaczyna się standardowo - najpierw poranny stres. Badanie. I pytanie jak tam z ciśnieniem? Saturacja jest OK. Samopoczucie OK. Niestety lekarz nie jest zadowolony z mojego ciśnienia. No i jest problem, którego się nie spodziewałem.
Więc wszystko powinno być OK....ale NIE JEST! ZAKICHANE CIŚNIENIE!!! Jak mamy zejść na poziom swojego "dołowego" ciśnienia na poziomie 4300?
Woda woda i aklimatyzacja. Mam nadzieję że nie dojdzie do profilaktyki "tabletkowej"...
{jb_quoteright}Znowu się okazuje, że woda do podstawa. Tylko po co tyle?! Ma obniżać ciśnienie i ułatwiać aklimatyzcję:) no i trzeba się temu poddać. Kilka litrów dodatkowo wody dziennie łagodzi efekty klimy!{/jb_quoteright}
Na szczęście ze spaniem nie mamy problemów.
Najgorzej jest jednak z jedzeniem. Na szczęście depozyt w całości dotarł na miejsce i można posiłek lekko zróżnicować - to mega ważne. Liofy nie dają rady!problemu. No bo co tutaj robić? Padliśmy jak kawki wczoraj wieczorem po tym cuchym uciążliwym marszu. Taka tutaj uroda przejść naniskich wysokościach.
Zero przyjemności jedzenia!!! Nie wiem czy to zmiana smaku na tych wysokościach czy nastawienie psychiczne? Przecież tam nie ma chemi! Być może to ta super woda pozbawiona klarownośći z "lekkim lodowcowym osadem"....
Plaza del Mulaz aklimatyzacja to "przyjemność" odpoczynku i nawadnianiania się cudowną woda z minerałami:) Nic nam nie pozostaje wtylko: woda, woda, woda, klima, woda woda woda, badania, spannie woda i tak w kółko!!!
Trzeba zrobić klime. Wyjścia/wejścia/ są praktycznie dwa:
- jedni biorą część rzeczy i wychodzą na klime do obozu Canada, zostawiają rzeczy i jeszcze próbują podchodzić do Condores. Po czym schodzą do namiotu do Mulaz. Po pozytywnych badaniach i dobrym samopoczuciu wchodzą spać do Canady.
- drudzy - MY;) wchodzą na Pico Boneto....
Plaza del Mulaz aklimatyzacja. 4 luty 2015r. MY po wyspaniu się i zatankowaniu /raczej ciągłym tankowaniu wody/ oraz po wizycie u lekarza - niestety ciśnienie, musimy się dalej aklimatyzować więc wybieramy wejście na Cerro BONETO. Piekny szczyt na grani chilijsko-argentyńskiej. 2 w 1. Klima i widoki. Idzię się naprawdę fajnie. Ale górka i podejście szczytowe dają w palnik. Warto się tutaj wtargać widoki powalają. Jak okiem sięgnąć góry.... Niestety nawet tak wysoko 5077m nie ma zasięgu i nie możemy sie skontaktować z rodzinami .... i z "dostawcą" pogody - Tomaszem K. ;((
Zdecydowanie polecam takie rozwiązanie aklimatyzacyjne. Widkoki na Ance i na wszystko dookoła przy takiej widoczności niezapomniane. Widoczność ograniczona jedynie własną percepcją oka. 270 stopni widoczne jak na dłoni.
Mój ulubiony motyw górski...pasmo za pasmem, cień za cieniem i po cieniu następne pasmo. Naprawdę pięknie! Szkoda, że nie wymyśliliśmy sobie wieczornego wejścia na zachód słońca...echhhhh. To taka myśl z perspektywy (po takim doświadczeniu w obozie Canada). Może kiedyś:)))