co u mnie....
Zaplanowany z ekipą, coroczny wyjazd w góry tym razem w prawdziwie zimowych warunkach. Mała Fatra i dojście do Chaty pod Chlebem okazało się wyjątkowo ciężkie.
Każdy pretekst jest dobry, żeby wyjechać z miasta i pospacerować po górkach i po lesie. W góry mamy kawałek ale w beskidzkie górki już tylko chwile. Korzystamy z pięknej pogody i jedziemy w teren. Grzybobranie i moje emocje-zobaczymy jak będzie.
Grzybobranie i moje emocje. Czy bardziej emocje jak na grzybobraniu. Z tym poniekąd dobrym hasłem można się zgadzać lub nie. Ale sarkazm jest przedni:)
Długo czekałem /a może po prostu nie zauważyłem/ aż znowu pojawi się u mnie tygrzyk paskowany.
Piękna, a wręcz wymarzona pogoda w ostatnim tygodniu przed zamknięciem Orlej Perci, spowodowała najazd turystów z całej Polski na ten nasz mały kawałek Tatr. Niestety nie ominęły nas konkretne zatory. Jak było w kolejce na Orlej Perci?
Kominy i hałdy. Swojskie klimaty w rejonie. Plan był zasadniczo prosty. Rowerem dojechać, wjechać na jedną i drugą hałdę i się nie wykończyć. To już nie była rowerowa wycieczka lasem i polami.
W mojej okolicy można potrenować podjazdy przed wyruszeniem w górki na prawdziwe górskie szlaki.